poniedziałek, 22 listopada 2010

Wybory 2010: pierwszy – Wilk, drugi - Kaczanowski

Ponad 40 proc. biorących udział w wyborach – wg nieoficjalnych danych – zagłosowało za prezydenturą Andrzeja Wilka z Platformy Obywatelskiej. Na drugim miejscu znalazł się kandydat Prawa i Sprawiedliwości – Dariusz Kaczanowski z niemal 30 proc. głosów.

W wyborach wzięło udziału poniżej połowy uprawnionych.

Jak komentuje moja znajoma – Polacy mają skłonność do narodowych samobójstw... Cóż, jak widać, zdecydowana większość żyrardowian albo nie widziała nikogo, na kogo warto byłoby oddać głos, lub być może nie przejmuje się tym, kto będzie w mieście rządził. I jednych, i drugich rozumiem, dla mnie również były to wybory mniejszego zła, a patrząc na to, jak od 20 lat – przy zmieniających się rządach – nie zmienia się w mieście nic na lepsze, naprawdę można się zniechęcić do brania udziału w przedstawieniu zwanym wyborami.

Drodzy żyrardowianie! Pomyślmy jednak pozytywnie – w naszym mieście i tak jest lepiej niż nawet w samej stolicy kraju – przynajmniej u nas dwie największe partie wystawiły ludzi w miarę poważnych – poważnym kandydatem jest niewątpliwie zarówno pan Wilk, choćby można mu było zarzucić skupianie się na rzeczach 10-tej ważności, jak i poważny jest pan Kaczanowski, choć właściwie nie ma czasu na to miasto, bo posłuje (co wiem z autopsji, bo nie raczył mi odpowiedzieć na żadnego maila). A w takiej Warszawie wyborcy, którzy koniecznie chcą głosować na PO lub PiS mieli do wyboru HGW – czyli odznaczoną krzyżem za plucie na krzyż Hannę Gronkiewicz Waltz i PiSCzesia, czyli Czesława Bieleckiego. Jak widać w Żyrardowie może być jeszcze gorzej, więc warto do wyborów iść – skoro może być gorzej, to może i może być lepiej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz